Wstęp
Wszystko ma się tak, że oto baba (czyli JA) stwierdziła pewnego pięknego ranka, że czas coś zbudować. Ponieważ małżeństwo już przerabiałam (etap zakończony i zamknięty), to padło na dom. Koncepcja rozwijała się, ja myślałam co, gdzie , jak i za ile, aż z dnia na dzień stałam się posiadaczką małego skrawka działki. I widać tak mi było pisane, bo wszystko powoli się toczy naprzód. Generalnie sprawa ma się tak, że na budowlance to ja się nie znam. Dobrze, że mam mnóstwo cudownych i pomocnych osób dookoła siebie. zawsze coś doradzą, podowiedzą, podeślą spradzonego fachowca. Ale dom! I pani tak sama? ciągle słyszę. Ano sama! Poszperałam w necie bo net to mój dobry przyjaciel i znalazłam firmę. Postawią mi dom. Ot przyjadą i poskładają jak z kart do gry. To się nazywa bardzo mądrze prefabrykacja. Grunt, że ja się nie muszę niczym martwić.